Ciekawie jest czasem spojrzeć w oczy innej osobie. Ile pani Aniela trudności przeżyła, ile pamięta! Nie każdy lwowianin może zrównać się do mojej poważnej gości. Pani Aniela wygląda na zwykłą 75-letnią panią, nie wyróżnia się. Ale jej historia, jak każdej starszej osoby, zachęca do wysłuchania. Jest Polką za pochodzeniem, urodziła się w Krakowcu, tak blisko ojczystego kraju – Polski… Ale los miał swoje plany, gdyż w wieku 17 lat wyjechała do Lwowa. Władza zmieniała się – radziecka, ukraińska, prawa na życie też nie stały w miejscu. Ciężko pracowała, wyszła za mąż za Ukraińca, nie miała dzieci. Cóż, życie wydawało się nielekkim. Aniela mogła liczyć jedynie na wsparcie Boga…
Przyszedłszy do jej domu, zdziwiło mnie to, ile obrazków zmieściło się w jej skromnym mieszkaniu. Po kilku godzinach dziwiłam się już z innego powodu– ile ludzi zmieściło się w jej sercu! Do pani Anieli często przychodzą ci, którzy, wydawałoby się, nie potrzebują wsparcia, rozmowy, miłości. Księża lubią ją za jej szczerość i otwarte serce, które wysłucha i pomoże. Bóg nie dał jej szczęścia mieć dzieci, ale dał jej siły do miłowania wszytkich potrzebujących wsparcia osób. Oni stali się jej dziećmi, o których się martwi.
Ile by się nie zmieniało w jej życiu, zawsze jest wierna swoim ideałom, których była nauczona w domu. Będąc otoczona Ukraińcami, Rosjanami, Żydami, pamiętała kim się urodziła. Była wierna Bogu i Polsce. Podczas rozmowy pani Aniela z błyszczącymi oczyma i szerokim, dumnym uśmiechem wspominała, jak to otrzymała jako jedna z pierwszych Kartę Polaka – w Operze Lwowskiej w przepięknej Lustrzanej Sali. Dla lwowianki był to gest podziękowania za wieloletnią wierność, gest pamięci, którego nigdy nie zapomni. Tak naprawdę na Zachodniej Ukrainie, we Lwowie jest dużo takich osób, jak pani Aniela. Osoby, które, nie mając możliwości pielęgnować polskie tradycje, rozmawiać po polsku na co dzień, łączyły się w kościołach, gdzie można było odczuć duch Ojczyzny. Jak dużo to znaczyło dla ludzi. Każdy z nich trzymał w swoim małym serduszku to, czego był nauczony w dzieciństwie, starał się przekazać to dzieciom, wnukom. Chociaż nie każdy pielęgnował te tradycje do końca…
Ci, którzy już poznali panią Anielę, nie wyobrażają jak można być w centrum, blisko jej mieszkania, i nie wstąpić, przecież Ona zawsze ma otwarte drzwi i serce dla każdego! Już długi czas pani Anielka stała się dla nas „Aniołkiem”… Ta kobieta ma silny charakter, mocny duch i łagodne serce, które jest gotowe pomóc. I my powinniśmy mieć takie podejście do życia. Jak mówi pani Aniela: „…trzeba żyć, radować się, dziękować!”
Jej historia jest przykładem pokory, za którą na pewno zapłaciła wielką cenę.
Komentarze
Artykuł przeczytało 1 983 Czytelników