56 lat temu – w połowie sierpnia 1961 roku – zaczęła się budowa muru berlińskiego. Ta licząca 156 km budowla na 28 lat podzieliła stolicę Niemiec i Europę. Przy próbie jej przekroczenia zginęło kilkaset osób.
Mur oddzielający Berlin wschodni i część zachodniej Brandenburgii od Berlina zachodniego, a symbolicznie przestrzeń realnego socjalizmu od wolnego świata, był szczególną budowlą. Został zbudowany rękami enerdowskich murarzy. Ale zgoda na jego powstanie zapadła ponad głowami berlińczyków – w Moskwie i w Waszyngtonie. Zresztą nie od razu mur zbudowano. Na początek, w nocy z 12 na 13 sierpnia 1961 roku ruszyła Akcja Róża. W jej ramach zaczęto opasywać radziecką strefę okupacyjną Berlina zasiekami z drutów kolczastych. Przepuszczalnej dotychczas granicy pilnowało około 10 tysięcy wschodnioniemieckich funkcjonariuszy – policjantów i członków straży robotniczych. Lepszy mur niż wojna.
Datę 13 sierpnia uważa się w Niemczech za początek budowy muru, który runął w listopadzie 1989 roku. Jesień Ludów ogarniała także NRD. Jednym z żądań ulicy była wolność podróżowania. Do jej zapewnienia przyczynił się nieoczekiwanie 9 listopada 1989 sekretarz Komitetu Centralnego komunistycznej SED Guenther Schabowsky. Na pytanie włoskiego dziennikarza, kiedy każdy obywatel NRD będzie mógł swobodnie wyjechać z kraju przez przejścia graniczne, funkcjonariusz partii zapewnił, że zarządzenie wchodzi w życie od zaraz i że dotyczy także przejść do Berlina Zachodniego. Trochę się zagalopował, ale fali tysięcy ludzi nikt już nie był w stanie zatrzymać. Do północy wszystkie przejścia między obydwoma częściami miasta zostały otwarte. Na Kurfuerstendamm ludzie padali sobie w objęcia. W knajpach serwowano darmowe piwo. Bundestag przerwał posiedzenie, by wyrazić radość z tego, co się stało. Posłowie spontanicznie odśpiewali hymn. Radości i trudności zjednoczenia Niemiec miały dopiero nadejść.
Komentarze
Artykuł przeczytało 1 635 Czytelników