Polskie tradycje Wielkanocy są tak silnie zespolone z tradycjami religijnymi, że czasami trudno dostrzec rozgraniczenie pomiędzy religijnymi a tradycjami polskiego świeckiego życia. Zgodnie z nauką kościoła obchody Wielkanocy poprzedza Post zwany Wielkim, który trwa pełne sześć tygodni, a niekiedy nieco dłużej i jak wszystkie chrześcijańskie posty, ma znaczenie oczyszczające. Wielki Post przywodzi w pamięci wszystkie tradycje, które wypielęgnowała pobożność naszych przodków. Nigdzie te zwyczaje nie są tak przeżywane i nigdzie tak nie przemawiają do serc, jak w Polsce.
W polskiej tradycji symbolem Wielkanocy jest jajko – od najdawniejszych czasów traktowane jako znak życia, które uznawano za amulet chroniący przed wszelkim złem, jajo zapewniające zdrowie i pomyślność. W Wielką Sobotę odbywa się święcenie pokarmów, które później spożywamy na świąteczne śniadanie. Ta pogańska tradycja została uświęcona przez Kościół i choć zawartość koszyczka różni się w zależności od regionu, to w każdym nie może zabraknąć: jajka, baranka, soli chleba, kiełbasy i chrzanu. Niedziela Zmartwychwstania – Wielka Niedziela rozpoczyna się od uroczystej mszy – rezurekcji. Później cała rodzina zasiada przy stole i spożywa świąteczne śniadanie, które rozpoczyna się składaniem życzeń i dzieleniem się poświęconym jajkiem.
Święta wielkanocne roku 2020 będą całkowicie inne niż wszystkie dotychczasowe święta. Zmieni się wszystko: od formy obrzędów, świąteczną spowiedź, święcenie pokarmów, po sposób w jaki przygotowywać będziemy wielkanocne śniadanie. Tradycja kulinarna Wielkanocy pozostanie zapewne utrzymana, zmieni się jedynie wymiar duchowy. Ludzkość otrzymała w podarunku więcej czasu na spowiedź, samooczyszczenia i refleksji, która ma nam uświadomić, co w życiu się jest najważniejsze?
Każdy ma swój własny prywatny kodeks, według którego ustala, co jest dla niego ważne, a co nie? Trwa wewnętrzna walka dobra ze złem, formatują się nasze umysły gdzie otwierają się furtki dla wartościowych ludzi mających podobny system wartości. Tak się składa, że nikt z moich znajomych nie obawia się, że straci na koronowirusie, bowiem żaden nie posiada domu z ogrodem, dodatkowego mieszkania na wynajem, luksusowego auta, podróży zagranicznych, papierów wartościowych, złota i zasobów gotówkowych. Na ile to jest możliwe, zawsze trzymamy się razem, dzielimy się doznanymi przeżyciami, spotykamy w ogrodach, odwiedzamy w domu, biurze i jesteśmy w stałej gotowości do pomocy, dyspozycji w razie jakiejkolwiek potrzeby.
Dzisiaj, co niektórzy muszą szukać recepty na polepszenie swojej egzystencji, chcą wiedzieć na ile są zdolni reagować na rzeczywistość, jaka każdemu z nas się przytrafiła, tu i teraz? Warto się zastanowić, czy potrafimy dostrzegać dobro i piękno w rzeczach zwyczajnych? Zapatrzeni w siebie nie będziemy w stanie dostrzec u innych nadzwyczajności, dobrej strony u innych ludzi. Nie zauważmy, że piękno każdego człowieka widoczne jest w naszych oczach, są to otwarte drzwi do serca, źródła miłości. Jesteśmy tyle warci, ile zdołamy okazać ludziom serca, empatii, która jest miarą naszego człowieczeństwa. Każdy z nas ma swoje wady, ale to właśnie one czynią nasze życie interesującym i wartościowym. Powinniśmy każdego człowieka przyjmować takim, jakim jest i akceptować go w pełnej jego istocie, z jego “wadami” i “zaletami”.
Pandemia sprawiła, że musimy dostosować swój tryb życia do nowej rzeczywistości. Zostaliśmy zamknięci w czterech ścianach, większość z nas nie będzie mogła spędzić rodzinnie świąt. Osobiście nie robię z tej sytuacji wielkiego dramatu, ponieważ i tak większość dni, miesięcy i lat żyje człowiek oddalony od swojej najbliższej rodziny. Nie odczuwam osamotnienia, mam stały kontakt z rodziną poprzez skypa, Messengera, czułego przyjaciela, szeroko rozwinięte kontakty ze środowiskiem, wspaniałe sąsiedztwo, krąg przyjaciół z którymi utrzymujemy zażyłe relacje, więc mogę powiedzieć, iż nic nie tracę żyjąc w dobie przymusowej izolacji. Święta tak czy siak każdy z nas zapewne spędzi sam, może z samotn(ą)-ym sąsiadem lub z członkami rodziny, którzy mieszkają pod jednym dachem.
Kto wie, może nieszczęścia zsyłane są nam po to, byśmy uważniej przyjrzeli się swemu życiu! Kto wie?
Wesołego Alleluja!
Komentarze
Artykuł przeczytało 1 211 Czytelników