Minister Spraw Zagranicznych Niemiec Frank-Walter Steinmeier zaprosił 16 listopada br. Polonię i Polaków zamieszkałych w Niemczech na uroczyste spotkanie z okazji jubileuszu 25-lecia Polsko-Niemieckiego Traktatu o Przyjaźni i dobrych stosunkach Sąsiedzkich. Ze wszystkich stron Niemiec zjechali do Berlina Polacy, a ponieważ zaproszenia nie były limitowane każdy kto wiedział i chciał, mógł wziąć udział w tym spotkaniu.
Dla nas Polaków był to wielki zaszczyt, że niemieckim Ministerstwie została zorganizowana konferencja i bankiet na naszą cześć. Pewnie znajdą się tacy, którzy nie podzielą mojego entuzjazmu. Ich sprawa! Liczne grono aktywnej Polonii było usatysfakcjonowane tym, że nasza praca na rzecz wzajemnego zbliżenia obu narodów została doceniona u najwyższych władz w Niemczech, które ten fakt uczciły w sposób niezwykle godny.
Tak, tak, jesteśmy w Niemczech dobrze postrzegani i to jest tylko i wyłącznie zasługa nas Polaków. W swoim przemówieniu Steinmeier powiedział, iż „jesteśmy gwarantem tego, że Polacy i Niemcy są dla siebie czymś znacznie więcej niż tylko sąsiadami”. My Polonia za okazaną wdzięczność i uznanie za wkład w przybliżanie dwóch narodów w wymiarze nie tylko kulturalnym poczuliśmy dumę z naszego wspólnego sukcesu. Możemy mieć satysfakcję, że jesteśmy przyczynkiem budowania wspólnej Europy i taka pochwała działa niczym balsam na duszę. Bo jest tak, że czynimy wiele dla kształtowania pozytywnego wizerunku Polaków w Niemczech, organizujemy wystawy artystyczne, dyskusje, koncerty, wykłady, wspólne wycieczki i robimy to najczęściej bez żadnej dotacji choć pieniędzy nie brakuje i po jednej, i drugiej stronie.
Niemniej jednak przy okazji imprezy, ponoć na naszą cześć, podczas której nikogo z Polonii nawet nie wspomniano, dowiedzieliśmy się z przemówień oficjalnie zaproszonych gości z Polski całkiem sporo na nasz temat!
Podobno prasa niemiecka pisze źle o Polsce. Oczywiście mówca nie wygłosił swojego zdania. Nieprawdą jest, że prasa niemiecka pisze źle o Polsce, o czym mówili tego dnia przede wszystkim przedstawiciele Polski. Mówca wygłosił takie i podobne twierdzenia i słychać było wyraźnie, iż mówi głosem swojej partii. Na pewno nie był to głos Polonii. Bo w ogóle podczas całej konferencji nie było naszego głosu. Mówili Niemcy i mówili Polacy z Polski, i był to głos rządu a nie głos Polonii. My słuchaliśmy, jak się nam zarzuca, że się nie jednoczymy (co zapewne było przyganą polityczną), że nie jesteśmy widzialni w niemieckim świecie (co jest nieprawdą, bo jesteśmy tak widzialni, że sami Niemcy mówią często, że Polska w Berlinie prezentuje się lepiej i częściej niż u siebie). My słuchaliśmy, jak w naszym imieniu żądano, by nas uznać prawnie za mniejszość narodową. Nam nie chodzi o prawną terminologię, lecz równe traktowanie. O tym czy mamy prawo do statusu mniejszości – jak się dowiedziałam – mogą udzielić informacji konstytucjonaliści niemieccy. Czy ktokolwiek zwrócił się do nich o zbadanie tej kontrowersyjnej kwestii?
Kolejna sprawa, którą poruszono w przemówieniach to zarzut wyraźnej dysproporcji na korzyść Niemieckiej Mniejszości w Polsce. Sorry, ale akurat ten zarzut powinien być skierowany do polskiego MSZ. To właśnie MSZ reprezentuje interesy Polaków i Polonii na najwyższym szczeblu rządowym. Nigdy żaden reprezentant Polonii nie uczestniczy w oficjalnych polskich wizytach państwowych w Niemczech.
Od niedawna coraz głośniej mówi się o naszych polonijnych problemach, które są, oczywiście, i wymagają rozwiązania, ale, na Boga, nie robi się tego podczas uroczystości na cześć Polaków. Nie jesteśmy grupą aż tak roszczeniową, jak nas zaprezentowali przedstawiciele Polski na spotkaniu. Nie tak świętuje się jubileusze!
Krystyna Koziewicz
Komentarze
Artykuł przeczytało 1 711 Czytelników