Długo wyczekiwany urlop w Polsce przypadł w miesiącu, w którym niemal wszyscy seniorzy ruszają w Polskę na tzw. relaksy. Wrzesień to czas dla seniorów! Widać to było podczas pobytu w Krynicy, Krościenku, Szczawnicy, Pieninach. Polski senior to już nie ten, co gotuje obiadki dla całej rodziny, opiekuje się wnukami, robi zakupy, słoiki z kompotami, marmoladami, ogórkami na zimę. I chociaż nadal seniorzy są dyspozycyjni – na skinienie palca, każde zawołanie, coraz częściej upominają się i o czas dla siebie. Seniorzy też mają marzenia, nie marnują się nic nierobieniem, ba, wręcz odwrotnie zaskakują młodych ekscytującym inicjatywami.
Także i ja tradycyjnie wybrałam wrzesień na urlop, z tego prostego względu, że w miejscowościach uzdrowiskowych łatwiejszy jest dostęp do zabiegów leczniczych, a w górach i dolinach mniejszy ruch turystyczny. W tym roku pobyt w Polsce obfitował w wydarzenia, w których przy okazji brałam udział, jak: Forum Gospodarcze Polonii Świata w Tarnowie, Forum Ekonomiczne i Polonijne w Krynicy.
Tarnów był pierwszą stacją. Hotel Tarnovia. Tak dla przypomnienia – miejsce pełne tradycji, gdzie przez 20 lat dziennikarze polonijni z całego świata zjeżdżali się na Forum do Macierzy. Od paru ładnych lat wszystko się skończyło, w hotelowym holu wisi galeria zdjęć ważnych gości, ale nie znalazłam śladów naszej obecności. Zapomniano o Polonusach, którzy rozsławiali Tarnów na wszystkich kontynentach świata. Szkoda. Choć, kto wie, może po mojej sugestii, ktoś sobie przypomni jesienne zloty polonijnych dziennikarzy w Tarnovii?
W Tarnowie de facto zatrzymała mnie ceremonia wręczania Orłów Biznesu, zorganizowana przez Forum Gospodarcze Polonii Świata. Nagrody mają charakter honorowy, a wręczone zostały podczas odbywającego się w Tarnowie Forum Gospodarczego Polonii Świata. Laureaci wybrani zostali w trzech kategoriach: firma, osobowość i organizacja, a w każdej z nich wręczono wyróżnienie i nagrodę główną w postaci odlanych z brązu statuetek orłów. Laureatów nagrody nominują uczestnicy Forum. Nagradza się przedsiębiorców, którzy odnoszą sukcesy w swoich krajach – mówił podczas uroczystej gali prezydent Tarnowa, Roman Ciepiela.
A zatem Tarnów – jako kolebka polonijnych dziennikarzy przebranżowił swoją strategię, kontynuując współpracę z Polonią, ale już na bazie biznesu. No cóż, takie mamy czasy!
Dalsza podróż wiodła ku Krynicy, w moje rodzinne strony. Z okien samochodu wypatrywałam miejsc rodzinnych, ożywały wspomnienia z dzieciństwa. Łezka się nieraz w oku zakręcała….
Krynica Zdrój tętniła wydarzeniami na światową skalę – właśnie dobiegał końca Festiwal im. Jana Kiepury, a zaczynało się Forum Ekonomiczne, które zrelacjonuję punktu widzenia mojej perspektywy.
Pobyt w Krynicy rozpoczęłam udziałem w tzw. „polskim Davos”, które od początku zostało pomyślane jako miejsce spotkań Wschodu i Zachodu Europy. Kraje z naszej części kontynentu na każdym forum reprezentowane są najliczniej i one przesądzają o specyfice debat. Krynica to przede wszystkim wizytówka i głos Małopolski. Uczestniczyłam w paru debatach ogólnych, bardziej jednak interesowały mnie panele polonijne.
Debata plenarna „Europa wspólnych wartości czy wspólnych interesów” zgromadziła niemal wszystkich samorządowców, przedstawicieli partii politycznych, członków rządu oraz gości zagranicznych. Temat niezwykle ekscytujący, najwyraźniej platforma zderzenia dwóch wizji kontynentu. Z jednej strony, z chwilą wejścia do Unii, Polska przyjęła zasady, których nie wolno łamać w imię unijnej jedności – przypominali zachodni uczestnicy. Z drugiej zaś strony wartości chrześcijańskie zbudowały siłę Europy, która odeszła od wartości przyświecających ojcom założycielom – mówili polski i węgierski ministrowie kultury. Wiceprzewodnicząca parlamentu hiszpańskiego, Micaela Navarro Garzon ostro zareagowała na głos obu ministrów, twierdząc, że „państwo powinno zostać świeckie. Religia odnosi się do życia prywatnego obywateli, każdy ma prawo wyznawać swoją religię. W sferze publicznej niezwykle ważne jest, aby umieć się porozumieć w różnych językach, których używamy”, mówiła Garzon. Podkreśliła jednocześnie, że wszyscy musza być równi wobec prawa i nie wartości chrześcijańskie lecz zasady państwa prawa powinny być w Unii najważniejsze”.
O Unii mówiono w niezbyt przyjaznych tonach, jakby nic dobrego nie wynikało z naszego w niej członkostwa. Słuchanie tych irracjonalnych argumentów porażało, porażały oderwanie od rzeczywistości, całkowita amnezja i alergia na europejskość. Jeśli Polska odrzuca pokojowy charakter Unii, to Chryste Panie, dokąd zmierza polski rząd? Z kim chce budować sojusze? Z maluczkimi przy których Polska czuje się wielka? Przykre to było dla mnie doświadczenie. W imię czyjej racji stanu igra się bezpieczeństwem Polski i Polaków?
Skierowałam kroki na III Forum Polonijne, którego celem było włączenie Polaków żyjących z dala od ojczyzny w pracę na rzecz Polski i budowanie wspólnoty narodowej, poprzez udział w ważnych wydarzeniach w naszym kraju. Forum Polonijne to również przestrzeń dla dyskusji nad sprawami istotnymi dla Polonii i Polaków poza granicami.
Na tegoroczne Polonijne Forum w Krynicy składało się pięć paneli dyskusyjnych: „Obrona dobrego imienia Polski i Polaków”, „Młoda emigracja – czas na powrót”, „Polki – kobiety w biznesie na świecie”, „Sukces polskiego produktu za granicą – jak to się robi?” oraz „Razem znaczy więcej – współpraca spółek Skarbu Państwa na rzecz budowania wizerunku Polski za granicą”.
Na Forum obecni byli wicemarszałek Senatu, Maria Koc oraz senatorowie Arkadiusz Grabowski, Waldemar Kraska, Krzysztof Mróz, Grzegorz Napieralski i Marek Rocki, a także szef Kancelarii Senatu – minister Jakub Kowalski.
Debata inauguracyjna poruszała temat „Obrony dobrego imienia Polski i Polaków”. Marszałek Senatu, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta, prezes POT i przedstawiciel Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika w Toruniu dyskutowali o tym, jak powinna brzmieć polska narracja i jakie należy podejmować działania, by skutecznie walczyć o dobre imię Polski na arenie międzynarodowej.
Marszałek Senatu, Stanisław Karpiński w pochlebnych słowach wyraził się o aktywności i zaangażowaniu Polonii, która dba o Polskę i o jej dobre imię. Słowa uznania z ust najwyższych władz są zapewne dla wielu aktywnych działaczy polonijnych satysfakcjonujące, o czym z przyjemnością informuję.
Interesującą deklarację złożył Marszałek Senatu, który poinformował, iż na jednym z najbliższych posiedzeń zostanie przedłożony projekt ustawy, zmieniającej Kodeks Wyborczy. Jej celem będzie zagwarantowanie jednego miejsca w Senacie dla przedstawiciela Polonii. „Jest zgoda polityczna ze wszystkich stron. Myślę również, że i opozycja zagłosuje, to będzie następny dowód na to, że opozycja i rząd myślą podobnie o roli Polonii” – powiedział marszałek.
„W kwestii obrony dobrego imienia Polski i Polaków ważna jest edukacja i tą drogą będziemy szli, dotując polonijną oświatę” – zaznaczył Stanisław Karczewski. Potrzeba wspierania edukacji dzieci i młodzieży oraz kształcenie nauczycieli to temat, który nie powinien się ograniczać tylko do nauki języka polskiego, lecz powinien także objąć historię i kulturę.
Słuchałam tej wypowiedzi z mieszanymi uczuciami. Myślę, że Polacy mieszkający za granicą doskonale wiedzą, kim są, jaką mają historię i jaką kulturę. Właściwa prezentacja historii to zadanie dla instytucji naukowych. No i w końcu nie powiedziano podstawowej prawdy – to nie od Polonii zależy, jaka będzie polska narracja. Może niech najpierw politycy zaczną stosować język dyplomatyczny i postarają się unikać słownych ekscesów. My, Polonia, nauczyliśmy się w krajach emigracji kultury dialogu.
Padło wiele deklaracji i propozycji, które mnie, długoletniej działaczki polonijnej nie zaskoczyły – żadnych rewelacji nie było. Nota bene ciekawe, jak zostanie opracowana polityka historyczna, skierowana specjalnie do Polonii i Polaków za granicą. Podejrzewam, że będzie tak, jak się tego spodziewamy – czeka nas nowa („jedynie słuszna”) historia na zamówienie polityczne władzy.
Zresztą zarówno obrona godności kraju, jak i skuteczne wsparcie polskiej racji stanu, to zadania, jakie należy skierować do instytucji dyplomatycznych a nie do organizacji polonijnych. Polonia, przynajmniej ta niemiecka, zawsze była, jest i pozostała propolska.
Czyż nie wystarczy, jeśli przeciętny Polak jest dobrym człowiekiem, moralnym i porządnym obywatelem, który nie przynosi wstydu Polsce? To jest prawdziwy nowoczesny patriotyzm, także zaangażowanie w budowanie postaw obywatelskich, prostych gestów, które będą wspierać w spójność społeczną. A my, nowocześni patrioci niekiedy ze zgrozą patrzymy, jak niszczy się te z trudem osiągnięte relacje dobrosąsiedzkie. Czy trzeba nas pouczać lub postponować. Czyż nie jest tak, że my naszym zaangażowaniem i czynami pokazujemy naszą piękną polską tożsamość?
Okazało się, że Polska krytycznie ocenia naszą postawę. A co my mamy powiedzieć, jak my, Polonia, mamy oceniać polską politykę, która jest antyniemiecka, antyeuropejska i wroga w stosunku do emigrantów. To właśnie na szczytach władzy podejmuje się decyzje, powodujące, że jesteśmy na językach. Nie my Polonia i Polacy! O nas nie mówi się źle, wręcz odwrotnie. Nam, Polonii, dwa lata temu minister spraw zagranicznych Walter Steinmeier dziękował za zaangażowanie w pokojowy dialog z Polską. Większość działaczy i aktywistów polonijnych jest ideowo neutralna – Polonia jest w gruncie rzeczy apolityczna – co też często podkreśla w swoich przemówieniach osobiście marszałek Senatu, Stanisław Karpiński
Polacy na świecie są najlepszymi ambasadorami, żaden konsul nie zrobi tyle, co choćby jeden zaangażowany przedstawiciel Polonii. „Polonia jest wehikułem, który możemy umiejętnie wykorzystać, aby kontaktować się z innymi nacjami. Ten wehikuł potrzebuje paliwa” – skwitował na koniec panelu Zbigniew Girzyński z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Nic dodać, nic ująć!
Druga debata na Forum Polonijnym dotyczyła młodej emigracji i czasu na powrót. W dyskusji udział wzięli – z Polski: Beata Szydło, Artur Soboń, Anna Zalewska, Filip Frąckowiak, Tomasz Machura z Anglii i prof. Andrzej Pawlak z USA.
Temat niezwykle ważny, chodzi przecież o młode pokolenie. Dyskutowano o najważniejszych powodach emigracji, które są powszechnie znane: niskie zarobki, brak mieszkań i niezadowalający system socjalny. To prawda! Do tej pory wysiłki rządu koncentrowały się na powrotach rodaków do Ojczyzny z terenów kresowych, zaniedbywano młodych, wykształconych ludzi z Zachodu, nie oferuje się im dobrego startu w życie zawodowe. Owszem, dobrze się dzieje, że rodacy wracają do siebie, a źle – jeśli opuszczają własny kraj. Zatrzymać emigrację mogą różne instrumenty, jak łatwy dostęp do własnego mieszkania, dopłata do czynszu oraz, o czym nawet nie wspomniano słowem, reforma źle funkcjonującego systemu opieki zdrowotnej. Jak długo służba zdrowia pozostaje w obecnym kształcie, tak długo można zapomnieć o jakichkolwiek powrotach na liczącą się skalę. Wystarczy się zastanowić, dlaczego seniorzy nie wracają do kraju? Każdy z nich odpowie, że ze względu na służbę zdrowia. Kto to widział, żeby człowiek ubezpieczony musiał chodzić prywatnie się leczyć i płacić słono za usługi medyczne? Inne trudności mają mniejszą wagę, choć jest ich też od licha i ciut, ciut!
Powracam do tematu panelowego, w którym wiele mówiło się o nauczaniu języka polskiego dzieci przebywających za granicą, o podręcznikach, nauczycielach, którzy maja być szkoleni i opłacani przez polski rząd. Na dzień obecny system edukacji dzieci emigrantów jest w trakcie opracowania. No cóż, zobaczymy, co to zmieni, czy ilość chętnych do nauki języka ojczystego zwiększy się, bo z tego, co wiem, dzieci i tak mocno są obciążone nauką obowiązkową. Poczekajmy, zobaczymy!
Tyle tylko o Forum Polonijnym w Krynicy. Moją obecność tu potraktowałam na zasadzie dobrowolnego udziału, wszak byłam na urlopie. Jednak sprawy Polonii są mi bardzo bliskie, trudno więc było ominąć tak ważne wydarzenie.
Krótko po zakończeniu krynickiej debaty w Warszawie rozpoczął się III Zjazd Polonii Świata. Ze względu na czas urlopowy i problemy zdrowotne tym razem zrezygnowałam z uczestnictwa. Dochodziły do mnie jednak rozmaite informacje o Zjeździe, nie zawsze pozytywne. Najdziwniejsze wydają się nagłe decyzje, skreślenie z listy zgłoszonych i zatwierdzonych gości przedstawicieli Polonii niemieckiej. Sprawa mocno zbulwersowała zwłaszcza berlińskie środowisko polonijne, kiedy delegowana z redakcji „Kontakty” lub znana berlińska blogerka z maila, który na dodatek wylądował w spamach, otrzymały informację o skreśleniu z listy uczestników Zjazdu – bez podania przyczyn i podpisu! Okazało się, że niemiecką listę kandydatów na Zjazd Polonii Świata cenzurowały osoby chełpiące się znajomościami w Ambasadzie i MSZ!
W tym miejscu trzeba jasno powiedzieć, że od dłuższego czasu klimat w środowisku polonijnym w Berlinie zatruwają osoby, które nie odegrały tu dotychczas żadnej konstruktywnej roli. Wręcz odwrotnie. Mamy w Berlinie wąską grupkę ludzi aktywnych propagandowo, z jawnym poparciem polskiej ambasady, która rzekomo nas reprezentuje w kontaktach z polskim rządem. Pytam się, z kim oni współpracują, z jakimi organizacjami, jakim prawem głoszą, że znają rzeczywiste problemy Polonii? Nie przypominam sobie przypadku, by kontaktowano się z instytucjami polonijnymi, które reprezentują Polonię niemiecką.
A zresztą, wystarczy spojrzeć na niektóre portale – w dzisiejszych czasach jest to wszak rzeczywista wizytówka każdej organizacji. Proszę spojrzeć samemu i ocenić. Nasze blogi dokumentują różnorodną działalność Polonii, pokazują, że jesteśmy widoczni, że wiele robimy dla dobrego wizerunku Polski, że sympatyczną mamy twarz. Prowadzimy dialog z ludźmi o różnych poglądach i jakoś zawsze się dogadujemy. Nikt z nas nie donosi do Warszawy na innych.
Tzw. wielcy działacze z Bożej łaski, którzy dotychczas nie osiągnęli żadnych efektów dla dobra Polonii, od jakiegoś czasu uaktywnili się, złapali wiatr w żagle, rozkręcili się i pilnie baczą, by nikt „obcy” się nie zapętał. Czy tak ma wyglądać dobry wizerunek Polonii? To już nieważna jest integracja, słowo, które rzadko pada z ust w ostatnim czasie.
Polonia berlińska jest świetnie zintegrowana i to jest efekt długoletnich lat pracy wielu działaczy. My, Polonusi nikogo nie wykluczamy z grona, ale też nie chcemy mieć u siebie destruktywnych osób, bo po co nam asocjalni? To tak na marginesie i na koniec wywodów o Polonii.
A zresztą… Czy w ogóle warto strzępić język na ten temat?
Komentarze
Artykuł przeczytało 1 441 Czytelników