Po raz czwarty Instytut Polski w Berlinie zorganizował w sobotę, 19 października Workshop kulinarny z regionu podhalańskiego, który cieszył się ogromnym zainteresowaniem, zwłaszcza wśród Niemców.
W sobotnie południe Pani Agnieszka pochodząca z Rabki poprowadziła warsztaty przywożąc ze sobą specjały regionalne, jak: oscypki, bryndze, jagnięcinę, miody, wodę brzozową i likier wiśniowy. Zanim przystąpiono do obróbki surowców potrzebnych do poszczególnych dań uczestnikom warsztatów przedstawiono Podhale, jako najpiękniejszy w krajobrazy region Polski, który posiada bogatą tradycję. Święta Wielkanocne obchodzone są ze ozdobnymi, ręcznie wyrabianymi palmami, w strojach ludowych. Podhalan wyróżnia używanie języka gwarowego ze specyficznym akcentem, tak samo, jak góralska architektura, muzyka, sztuka ludowa oraz podhalańska kuchnia.
Zwykło się uważać, że podstawowym pożywieniem górali podhalańskich jest kwaśnica z ziemniakami. Podstawą kuchni podhalańskiej należy upatrywać we wszystkim, co udało się wyprodukować z własnego gospodarstwa. Ubogie góralskie jadło to ziemniaki, które dodawano do różnych potraw oraz mąka jęczmienna lub owsiana. Często jadano bryjkę, czyli potrawę mączną gotowaną na wodzie i okraszoną tłuszczem. Mleko słodkie i kwaśne podawano odświętnie, ponieważ produkowano z niego sery, oscypki i masło, jednym z najchętniej uprawianych warzyw była kapusta, którą kiszono.
Z nabiału górale spożywali głównie serwatkę, maślankę, potrawy okraszano topioną słoniną lub skwarkami. Używano również oleju lnianego. Co ciekawe – samo mleko, zarówno kwaśne, jak i słodkie na góralskich stołach gościło tylko od święta. Było tak, ponieważ stanowiło ono podstawę produkcji serów (oscypków, bryndzy), które przeznaczone były na sprzedaż. To samo działo się z jajkami i masłem.
Jeśli chodzi o warzywa, to uprawiano ziemniaki oraz kapustę – głównie po to, by zakisić ją w całych główkach, przekładanymi liśćmi.
Chleba na Podhalu nie wypiekano – kupowało się go w dzień targowy na rynku w Nowym Targu. W Poroninie funkcjonowała jednak piekarnia, z której w okresie międzywojennym dostarczano 15 bochenków chleba i 80 bułek głównie dla pensjonatów. Z okresu międzywojennego pochodzi zwyczaj pieczenia moskoli – placków z ugotowanych ziemniaków i mąki.
Największym przysmakiem kuchni podhalańskiej była i jest kwaśnica, którą do dziś serwują niektóre restauracje. Na warsztatach uczestnicy samodzielnie przygotowywali potrawy potrzebne do kwaśnicy, moskoli i gulaszu z jagnięciny. Obierano ziemniaki, cebule, marchew, pietruszkę, krojono boczek, pieczarki, czosnek, ugniatano masę ziemniaczaną na moskole. Smażono żurawinę na wiśniówce, boczek, cebulę i placki ziemniaczane moskole. W międzyczasie delektowano się oscypkami z żurawiną, serem owczym, bryndzą i miodami podhalańskimi popijając wodę brzozową. Po czterech godzinach przygotowań wszyscy zasiedli do wspólnego stołu delektując się aromatycznymi potrawami przypominające, co niektórym smaki z dzieciństwa. I ja tam byłam, kwaśnicę smakowałam oraz wino popijałam, a jakże! Na zdrowie!
Komentarze
Artykuł przeczytało 1 616 Czytelników