Jesień to podobno ulubiona pora roku poetów. Być może coś w tym jest, ponieważ liczba wierszy poświęconych właśnie tej porze roku jest naprawdę imponująca. Jesień zdaje się znacznie lepiej harmonizować z tym stanem duszy, który jest, być może, właściwy naturom bardziej refleksyjnym. To w końcu pora nadal piękna, powiedzenie „jesień życia” ma swoją wymowę, i to nawet bardzo silną, jeśli tylko nieco głębiej się zastanowimy. Poeci, którzy dysponują darem słowa nierzadko wychwytują te nastroje, tonacje i stany duszy, które wskrzeszają nam w wyobraźni ową jesień, którą znamy wszyscy i pamiętamy, być może jeszcze nawet z lat młodości. W poezji zawarte są słowa, co wydaje się nieuchwytne, nie wysławialne trafiające jedynie dla uczuć i wyobraźni, bowiem słowo pisane pozwala przekazywać innym ludziom bogactwo uczuć i siłę słowa.
Poezja to Siła Słowa, która potrafi rejestrować rzeczywistość
wokół nas na wiele sposobów.
Najpiękniejsze wiersze mówią o różnorodności jesieni, od złotej radości, po śmiertelny smutek. Każdy ciepły, słoneczny jesienny dzień naładowuje baterie, które uruchamiamy wówczas, gdy „dżdżu krople padają i tłuką w me okno…” A propos – gdyby nie ta właśnie pora roku, to Staff nie napisałby „Deszczu jesiennego”. I świat od razu byłby uboższy…
Leopold Staff i jego „Deszcz jesienny”.
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno…
Jęk szklany… płacz szklany… a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny…
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny…
Wieczornych snów mary powiewne, dziewicze
Na próżno czekały na słońca oblicze…
W dal poszły przez chmurna pustynię piaszczystą,
W dal ciemną, bezkresną, w dal szarą i mglistą…
Odziane w łachmany szat czarnej żałoby
Szukają ustronia na ciche swe groby,
A smutek cień kładzie na licu ich młodem…
Powolnym i długim wśród dżdżu korowodem
W dal idą na smutek i życie tułacze,
A z oczu im lecą łzy… Rozpacz tak płacze…
To w szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno…
Jęk szklany… płacz szklany… a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny…
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny…
Ktoś dziś mnie opuścił w ten chmurny dzień słotny…
Kto? Nie wiem… Ktoś odszedł i jestem samotny…
Ktoś umarł… Kto? Próżno w pamięci swej grzebię…
Ktoś drogi… wszak byłem na jakimś pogrzebie…
Tak… Szczęście przyjść chciało, lecz mroków się zlękło.
Ktoś chciał mnie ukochać, lecz serce mu pękło,
Gdy poznał, że we mnie skrę roztlić chce próżno…
Zmarł nędzarz, nim ludzie go wsparli jałmużną…
Gdzieś pożar spopielił zagrodę wieśniaczą…
Spaliły się dzieci… Jak ludzie w krąg płaczą…
To w szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno…
Jęk szklany… płacz szklany… a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny…
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny…
Przez ogród mój szatan szedł smutny śmiertelnie
I zmienił go w straszną, okropną pustelnię…
Z ponurym, na piersi zwieszonym szedł czołem
I kwiaty kwitnące przysypał popiołem,
Trawniki zarzucił bryłami kamienia
I posiał szał trwogi i śmierć przerażenia…
Aż, strwożon swym dziełem, brzemieniem ołowiu
Położył się na tym kamiennym pustkowiu,
By w piersi łkające przytłumić rozpacze,
I smutków potwornych płomienne łzy płacze…
To w szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno…
Jęk szklany… płacz szklany… a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny…
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny…
Najpiękniejszy wiersze o jesieni to „Wspomnienie” Juliana Tuwima, który w swoim repertuarze śpiewał Czesław Niemen.
Mimozami jesień się zaczyna,
złotawa, krucha i miła,
To ty, to ty jesteś ta dziewczyna,
która do mnie na ulicę wychodziła.
Od twoich listów pachniało w sieni,
gdym wracał zdyszany ze szkoły,
a po ulicach w lekkiej jesieni
fruwały za mną jasne anioły.
Mimozami zwiędłość przypomina
nieśmiertelnik żółty – październik.
To ty, to ty, moja jedyna,
przychodziłaś wieczorem do cukierni.
Z przemodlenia, z przeomdlenia senny,
w parku płakałem szeptanymi słowy.
Księżyc z chmurek prześwitywał jesienny,
od mimozy złotej majowy.
Ach czułymi, przemiłymi snami
zasypiałem z nim gasnącym o poranku,
w snach dawnymi bawiąc się wiosnami,
jak tą złotą, jak tą wonną wiązanką.
Na szczególną uwagę zasługuje wiersz Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej „Jesień”. Wiersze tej poetki są jak dzieła malarskie w formie pisanej są niezwykle przejmujące.
Zardzewiałe róże jesieni
patrzą w przestrzeń białą od deszczu –
deszcz niebo przyszywa do ziemi
tysiącem ściegów i dreszczów, –
I wszystko psuje się, paczy,
cieknie, zgnilizną broczy,
lecz nie na zawsze, z rozpaczy –
ale na krótko, z rozkoszy.
Nazwiska poetów, którzy pisali wiersze o jesieni to Kasprowicz, Tetmajer, Leśmian, Tuwim, jednak najwięcej wierszy o tej porze roku napisał Leopold Staff. Tworzył je w każdym okresie swojego życia, dlatego są tak bardzo różne – niektóre smutne, inne pełne afirmacji życia, sielankowe, spokojne, podobnie jak u Tuwima.
Leopold Staff „Jesienne liście” [fragm.]
Kończy się lato w przepych bogate
I zmienia, zmienia piękną swą szatę.
Drzewa po świeżej, bujnej zieleni
Wdziewają złote barwy jesieni.
Pogodnie, cicho i uroczyście
Spływają z wolna na ścieżkę liście,
A gdy śpieszymy do szkoły drogą,
Raźno szeleszczą, szumią pod nogą.
Dnie coraz krótsze, od mgieł co dzień chmurniej,
Rankiem mróz ścina w igły stawu płytę.
Z drzewami stoczył wiatr ostatni turniej
I legły liście na ziemi pobite.
Smutna ma dusza, opuszczona srodze
Przez siostry: miłość, wiarę i nadzieję,
W dal bez przytulną idąc staje w drodze
I w suchych liściach zziębłe ręce grzeje.
Jesień choć bywa niezwykle barwna, pięknie pisał o niej Julian Tuwim „Ranki jesienne”.
Tylko te chłodne, pogodne,
Przewiewne ranki jesienne,
(Liliowe astry jesienne),
Senne, łagodne,
Gdy w miłym, szarym niebie
Wzrok rozczulony tonie:
Te ranki, te są dla Ciebie.
Byś w miękko wysłanym pokoju
Z liściasto-ptasią tapetą,
Bladobłękitna,
W tym właśnie dzisiejszym stroju,
Przez okno patrzała spokojnie
Na miłe niebo jesienne,
A na stoliku w wazonie
Niech będą astry liliowe,
Liliowe astry jesienne.
O jesieni można słowami poetów i prozaików opowiadać w nieskończoność – to pora roku, którą wena twórcza zawsze niezwykle dopisywała. Jesień jest tematem wdzięcznym, pięknym wizualnie, przyciągającym wzrok, a przy tym pozwalającym tak wiele powiedzieć, bogactwo uczuć przekazać.
Komentarze
Artykuł przeczytało 1 843 Czytelników