CZAR LEŚNEJ POLANY

Łukęcin jest niewielką miejscowością ukrytą wśród sosnowych lasów. Uwadze kierowców samochodów mknących rozgrzaną letnim upałem szosą do Pobierowa, umyka kolejny zielony szyld, chyba, że muszą zatrzymać się na czerwonym świetle skrzyżowania. Nawet wówczas nie ujrzą niczego godnego uwagi. – kilka nieciekawych budynków z epoki wczesnego Gierka. Jednak jak to w życiu czasem bywa, trzeba zboczyć z utartych ścieżek, aby dotrzeć do czarodziejskiej krainy. Skręcamy zatem w lewo. Na początku nic nie zapowiada wymarzonej bajki. Mijamy zagłuszające się wzajemnie głośniki z muzyką disco polo, budy oblężone przez kolorowe piłki i plastikowe krokodyle. Mijamy gwarne skrzyżowanie i jedziemy dalej w stronę ciszy. Wjeżdżamy do lasu. Powietrze tu jest inne, cieniste, żywiczne. Majestatyczny szum wiekowych sosen zagłusza zgiełkliwe odgłosy urlopowego szaleństwa.

Mijamy coraz rzadziej rozrzuone pojedyńcze ośrodki. Nagle przed nami wyłania się słoneczna polana.
Miedzy drzewami bieleją biale ściany pawilonów. Cisza. Przenikające poprzez iglaste korony złote strzały słońca. Spokój. Wiemy, że jesteśmy u celu. Że znaleźlismy nasz urlopowy raj.

Dom Wypoczynkowy POLANA w pełni zasługuje na swoją nazwę. Umiejscowiony jest w sercu lasu. Po pniach drzew harcuja wiewórki. To one są symbolem ośrodka. Panoszą sie wszędzie. Można je spotkać w najbardziej niespodziewanych miejscach.
Właścicielka Polany i sporej kolekcji wiewiórek, pani Ewa przyjechała z Berlina znużona wielkomiejskim gwarem. Poszukiwała ciszy, spokoju. Tu zalazła azyl, a może i sens życia. Efektem tytanicznej pracy i wieloletnich wyrzeczeń zrujnowany poskomunistyczny obiekt jak zaczararowany przez leśne elfy zamienił się w komfortową oazę dla miłośników natury i wyciszonego odpoczynku.
Jeden z prominentnych gości powiedział, że „tu słyszy swoją duszę“
Ja oprócz duszy słyszałam „morza szum i ptaków śpiew“ Calkiem niedaleko, oddalona o kilkuminutowy leśny spacerek wita nas bielą piasku „cicha plaża pośród drzew“.
„Wszystko to w letnie dni“ tworzy idylliczną sielankę nadbałtyckiego urlopu dziesiątki lat temu opiewaną w popularnych piosenkach. W dzisiejszych czasach cicha plaża jest pojęciem prawie abstrakcyjnym, ptaków śpiew zagłuszają ryczące głośniki, a morza szum słychać jedynie podczas jesiennych sztormów.
Nic dziwnego, że w Polanie trudno o wolny pokój.
Jeżeli dodamy do zielonej ciszy europejski standart wyposażenia pokojów, pyszną domową kuchnię i ciepłą rodzinną atmosferę, powiedzenie nobody is perfect traci sens.
Wieczorem na romantycznie oświetlonym tarasie przy kieliszku domowej nalewki spotykają się berlińscy Polonusi. Bowiem wieść o tym uroczym zakątku roznosi się błyskawicznie po mieście, a kto raz podziwiał rozgwieżdżone sierpniowe niebo nad koronami sosen, wdychał balsamiczne powietrze, parzył stopy o gorący piasek bezkresnej plaży, poczuł woń jalowcowego dymu ogniska i popróbował pieczonych na patyku swojskich kiełbasek, ten będzie tęsknił za Polaną tak długo, aż …wróci!

Graża Grużewska

Komentarze

komentarzy


Artykuł przeczytało 1 453 Czytelników
Pin It