Deutschland heisst Willkommen
O uchodźcach pukających masowo do Europy dowiadujemy się każdego dnia coraz to nowych informacji, trudność sprawia podążać za faktami. Temat uchodźców nie schodzi z programów telewizyjnych- aktualną sytuację pokazuje niemiecka telewizja non stop. Co ciekawe, w polskich mediach najwięcej mówiło się podczas kampanii wyborczej, jako karta przetargowa. Aktualnie temat całkowicie marginalny, dziwnie przemilczany.
Z uchodźcami zetknęłam się zimą ubiegłego roku, kiedy grupka 80-100 imigrantów, którzy przedostali się do wybrzeży włoskiej Lampedusy, dotarła do Berlina, żądając przyznania im azylu. W tym czasie zgodnie z niemieckim prawem byli to nielegalni imigranci bez żadnych szans na uzyskanie prawa stałego pobytu. Władze miasta na okres zimowy udostępniły uchodźcom opuszczoną szkołę, jednak żadna pomoc socjalna im nie przysługiwała.
W akcie desperacji, na znak protestu założyli miasteczko namiotowe w centrum Berlina na Oranienplatz. Chcieli poprzez tę akcję zwrócić uwagę na los uciekinierów z krajów, gdzie toczą się walki. Niestety, przepisy azylowe w Niemczech nie znają okoliczności łagodzących, co wcale nie świadczyło o złej woli państwa, lecz o przestrzeganiu prawa. Zgodnie z tym prawem, uciekinier powinien się ubiegać o azyl w tym kraju, w którym przekroczył granicę, czyli w tym wypadku – we Włoszech.
Na Oranienplatz uchodźcy byli bardziej widoczni dla mediów aniżeli w szkole. Także dla ludzi dobrej woli, których w Niemczech nie brakuje. Mieszkańcy Berlina, w tym organizacje humanitarne, zareagowali inaczej niż politycy. W tym kraju społeczeństwo nie odwraca się od osób potrzebujących. Wiedzą o tym nawet bezdomni z Polski, bo właśnie tutaj przyjeżdżają, by „przezimować”. Uchodźców z Afryki zaopatrywano nie tylko w żywność i odzież, nie tylko przekazywano datki i dary, ale zadbano też o godne warunki sanitarne, podstawiając kontener sanitarny z prysznicami z ciepłą wodą.
Tylko, że dobra wola i dobre serce nie wystarczą. Społeczeństwo pomagało, ale tak czy owak ci ludzie żyli w okropnych warunkach.
Jak potoczyły się ich losy? W końcu otrzymali tolerowany pobyt. Możliwe, że teraz, kiedy zmieniły się przepisy, mogą starać się o azyl.
To działo się na początku roku 2015 i właściwie była to dopiero zapowiedź nadchodzącej fali uciekinierów.
W początkowej fazie Niemcy przyglądały się z niepokojem, organizowano debaty na temat nowych zagrożeń dla Europy – wygnania, ucieczki, czystki etniczne. Na jednej z nich byłam, w Muzeum Topografia Terroru – tu porównywano, to co się zdarzyło w przeszłości z aktualnym napływem uchodźców do Europy. Głównym słowem w tej debacie była „bezradność”, a poza tym jak refren powracały „zagrożenie stabilizacji politycznej”, „brak regulacji prawnych” oraz „brak europejskiej solidarności”. Często padało słowo „wstyd” i tu panowała absolutna zgodność, że to wstyd, gdy nie można się dogadać w kwestii wspólnej polityki w obliczu ludzkich dramatów. Dyskutanci wytykali Europejczykom bezczynność wobec losu milionów uchodźców, którzy w ciągu ostatnich trzech lat uciekli z pogrążonych w konfliktach krajów
W kierunku Niemiec rozpoczął się niekontrolowany napływ uchodźców. Informacje o ludziach nadciągających masowo do Europy wywołały w kręgach politycznych totalne zaskoczenie, bezradność i zakłopotanie. Tragiczny los uchodźców, którzy ginęli na morzu szukając wolności i bezpieczeństwa, zmienił jednak podejście Europy do uchodźców. Zwrot w polityce azylowej nastąpił wtedy, kiedy świat opublikował zdjęcie martwego chłopca wyrzuconego przez fale w tureckim Bodrum. Kanclerz Niemiec Angela Merkel wysłała w świat sygnał: „nie będziemy przyglądać się ludzkiej tragedii, jak to miało miejsce w czasie II wojny światowej. Musimy dać schronienie uciekającym. Damy radę”.
Niemiecki rząd w przyśpieszonym trybie znowelizował ustawę o azylu tak, że nowe przepisy obowiązywać będą od listopada b.r.
Tyle rząd i właściwie AŻ tyle. Decyzje niemieckie są tak odważne, że aż dech zapiera, zdumiewają odwagą decyzji, by dać wszystkim potrzebującym bezpieczny dach nad głową. Angela Merkel oświadczyła, że jeśli Niemcy nie pokażą uchodźcom życzliwej twarzy, to ten kraj nie jest jej. Te słowa zapamiętam na zawsze. I chylę czoła!
Los uchodźców poruszył również środowisko czynnych w Niemczech artystów. Dyrygent Filharmonii berlińskiej, Argentyńczyk Daniel Barenboim, zaapelował do swego rządu, by jego kraj przyjął uchodźców. Aktor Till Schweiger podjął się zadania wyremontowania przeznaczonych na noclegi koszar w Hamburgu. Słynny artysta malarz, Gerhard Richter, przekazał obrazy na rzecz uchodźców. Podobnie zareagowało wielu innych sławnych ludzi.
Nie jestem w stanie wymienić wszystkich akcji charytatywnych na rzecz uchodźców. Polacy w Berlinie też angażują się! Brawo!
Cieszę się, że mieszkam w kraju, gdzie obowiązuje szacunek dla godności ludzkiej. W tych trudnych czasach Niemcy pokazali potrzebującym przyjazną twarz – człowieka podającego rękę tonącemu. To był ważny sygnał dla nas wszystkich, dla Europy – musimy razem rozwiązać ten problem. Niemcy to znaczy witamy! – głosi hasło na budynku współrządzącej partii – SPD.
Do opanowania chaosu droga jeszcze daleka, ale najważniejszy jest fakt, że szuka się rozwiązań.
A co my wszyscy o tym myślimy? Każdy inaczej. Inaczej w Polsce, inaczej w Niemczech. Temat niewygodny w rozmowach towarzyskich. Boimy się utracić twarz, przyznać, że biernie patrzymy, głupio komentujemy i mało się angażujemy.
A w Polsce? W ciągu miesięcznego pobytu w kraju zetknęłam się w mediach i rozmowach z ludźmi wyłącznie z wrogością wobec uchodźców. W prasie pokazywano zdjęcia z manifestacji przeciwników „islamskiej dziczy”, a młody poseł do Sejmu z Opola szczyci się w mediach, że po jego trupie. „żaden uchodźca nie będzie mieszkał na Opolszczyźnie”.
Nie będę komentować postawy większości Polaków i tych kręgów politycznych, które w czasie kampanii wyborczej pokazały pogardę dla człowieka. To już jest koniec człowieczeństwa, człowieczeństwo zostało wyrzucone na brzeg tureckiej plaży!
KK
Komentarze
Artykuł przeczytało 1 780 Czytelników