Być kobietą to czuć się zawsze niezależną, mimo różnorodnych uwarunkowań. Iść swoją drogą życia, nie oglądać się za siebie. Realizować swoje pasje i marzenia.
Warto być sobą, słuchać głosu swojego serca, swojej intuicji. Warto jest jej zaufać, bo to właśnie ona w trudnych sytuacjach może nam najbardziej pomóc. Tak wiele osób udaje kogoś innego, nie wierząc w swoje możliwości, porównując się do innych, zamiast uwierzyć w swoje możliwości i swoją siłę. Receptą na bycie kobietą spełnioną w dzisiejszych czasach jest samorealizacja, a nie wcielanie się w rolę, którą ktoś inny dla nas opracował. Zamiast robić wszystko – wybierajmy. I to świadomie, każdego dnia na nowo.
….Być w zgodzie z sobą – ze swoimi potrzebami, preferencjami i wartościami. Komponujmy własną, indywidualną mieszankę cech i cieszmy się pięknem, jakie w ten sposób powstaje. Dotyczy to także naszych relacji z innymi. Nie udawajmy. Jeśli czegoś zupełnie nie czujemy, ale robimy to przez wzgląd na obecne czasy – to jest największa pułapka, w której możemy się pogubić, zatracić swoją tożsamość….
Walczmy o swoje, mówmy głośno o swoich marzeniach, potrzebach, nie skrywajmy ich w zanadrzu. Marzenia, każdy je ma, każdy też pragnie, by stały się czymś realnym. Czemu nie? Czasami marzenie to tylko potok myśli, który jest napędzany po prostu by płynął, bez wielkiej intencji ich realizowania. Niektórzy mówią, że mają marzenia, ale w rzeczywistości nie robią najmniejszego kroczku, żeby je spełniać. Mają i nie mówią o nich nikomu. Czasami warto mówić głośno.
Dam przykład!
W przeszłości moja dobra znajoma po śmierci męża głośno mówiła o tym, że nie potrafi żyć sama, musi mieć wokół siebie mężczyznę. I wiecie co? W krótkim czasie kręciło się koło niej aż trzech mężczyzn, całkiem fajni faceci. Dwóch lekko spławiła, ale ten trzeci był strzałem w dziesiątkę. Co ciekawe, poznała go u mnie w domu, kiedy naprawiał komputer. Razem są już od 13 lat, cieszą się sobą, robią rzeczy, które lubią. Każdy z nich żyje swoją pasją, mają też wspólne, we dwoje żyje im się łatwiej. Razem zawsze lepiej, aniżeli samemu!
Drugi przykład! Właściwie własne potrzeby realizuję sama, w miarę możliwości, nie za bardzo lubię dzielić się z innymi. Nieopatrznie musiało mi się jednak przytrafić, że powiedziałam w gronie rodzinnym o potrzebie zakupu aparatu fotograficznego i dyktafonu. I co się okazało? Zadziałało, jak u zaczarowanej wróżki: mówisz i masz! Całkiem nieoczekiwanie na „gwiazdkę” otrzymałam aż 3 dyktafony, a na urodziny 2 aparaty fotograficzne.
Zatem warto wypowiadać marzenia na głos, aniżeli tylko zachowywać je dla siebie. Będąc zwolennikiem spełniania marzeń jestem za mówieniem, mówieniem i jeszcze raz mówieniem. Kto wie, może czasem się zdarzyć, że jeżeli wypowiesz na głos, to wprawisz marzenie w ruch i zwiększy się szansa na spełnienie. Kto wie?
Komentarze
Artykuł przeczytało 397 Czytelników