Patriotyzm z półki sklepowej, czyli ekonomiczny wymiar litewskiej antypolskości

Nasilająca się antypolskie nastroje na Litwie wynikają nie tylko z historii. Ostatnio mają też wymiar ekonomiczny. Polskie towary trafiają na litewski rynek wypierając z niego miejscową produkcję.

Jeszcze niedawno historycy przekonywali, że litewska antypolskość wynika z uwarunkowań historycznych i zbiegiem czasu powinna zanikać. Wybitny profesor historii z Uniwersytetu Wileńskiego, Alfredas Bumblauskas przekonuje, że litewska antypolskość ma historyczny charakter, ponieważ odrodzenie litewskiej państwowości w początkach ubiegłego wieku odbywało się w konfrontacji z Polską i Polakami. Litwini wciąż mają Polakom za złe zabranie im Wilna w okresie międzywojennym.

Dziś w warunkach członkostwa Litwy i Polski w NATO i Unii Europejskiej rewanżyzm nie ma uzasadnienie. Jednak w kontekście gospodarczym, propaganda litewskich nacjonalistów, że „przekai” (lit. „pšekai” – pogardliwa litewska nazwa Polaków”) znowu chcą odebrać im Wileńszczyznę, okazuje się jest skuteczna. Zniechęca ona Litwinów do „wszystkiego co polskie” i w warunkach rywalizacji wolnorynkowej potrafi skutecznie chronić interesy litewskiego biznesu przed nasilającą się konkurencją z Polski. Sytuację tę najwyraźniej obrazuje los polskiej truskawki na Litwie.

Truskawkowy patriotyzm

Sezon truskawkowy od lat jest najlepszym i zarazem najwymowniejszym barometrem relacji polsko-litewskich. Im gorsze są te relacje, tym zawzięcie polska truskawka jest zwalczana na litewskim rynku. Przodują w tym głównie litewskie media, ale również politycy korzystają z kolejnej okazji wystąpić w roli „eksperta” stosunków polsko-litewskich. Jeden z nich, radny Wilna Jonas Juodka, zamieścił w sieci notatkę, że kupił w sklepie polskie truskawki, a pod sklepem litewskie. Wyglądały mu podobnie. Skonsumował i stwierdził, że litewskie były smaczniejsze. Dlatego nie żałował, że za rodzimą jagodę zapłacił znacznie więcej. Z naszych obserwacji wynika, że „patriotyczni” zwolennicy litewskiej truskawki gotowi są zapłacić za nią nawet dwukrotnie więcej niż za polską. Również litewskie media przekonują, że za rodzimą truskawkę warto zapłacić każdą cenę, bo polska – mimo że tania – „jest niezdrowa, nieświeża i napakowana chemią”.

Polska truskawka udaje litewską

Producenci litewskiej truskawki nie boją się polskiej jagody i mówią, że zawsze sobie z nią poradzą. Większym natomiast problemem dla nich jest nieuczciwość handlowców. Rzekomo oni często oszukują klientów sprzedając truskawę przywiezioną z Polski jako produkt rodzimych hodowców.

– Chcemy, żeby była uczciwa konkurencja i polskie truskawki nie byłby sprzedawane jako litewskie. Ale niestety, często tak się zdarza — przekonuje Vidas Juodsnukis, prezes litewskiego Towarzystwa Hodowców Truskawek. Jego zdaniem, w warunkach uczciwej konkurencji litewska truskawka obroni się przed importowaną z Polski.

– W Polsce truskawki uprawiane są na dużych plantacjach, używając nawozów sztucznych i chemicznej obróbki przed chorobami i niszczycielami. Tymczasem na Litwie truskawki wciąż hoduje się w sposób bardziej przybliżony do naturalnego – Juodsnukis tłumaczy wyższość litewskiej truskawki nad polską.

„Złe bo polskie”

Podobnie i w równie skuteczny sposób na Litwie zwalczana jest nie tylko polska truskawka. Klient szuka też, choć droższych, ale „litewskich”: warzyw, owoców, nabiału, czy mięsa. Nie zraża go nawet fakt, że handlowcy często oszukują i sprzedają polskie produkt za cenę „litewskiego”. Okazuje się, że ani smak, ani wygląd, ani jakość, a jedynie wyższa cena jest wyznacznikiem wyższości litewskich produktów. Media zaś podsycają niechęć konsumentów do tych produktów z lubością opisując każdą fitosanitarną aferę z polskimi artykułami spożywczymi.

Pod presją „ekonomicznego” nacjonalizmu znajdują się także polskie koncerny i duże firmy. Liczba ich na litewskim rynku rośnie z roku na rok. Zaczynają one dominować w swoich branżach i ich znaczenie wciąż rośnie. Według litewskiego Urzędu Statystycznego Polska jest liderem inwestycji w litewską gospodarkę. Należy więc oczekiwać, że ekonomiczny pierwiastek w litewskiej niechęci „do wszystkiego co polskie” będzie się niestety nasilał.

Komentarze

komentarzy


Artykuł przeczytało 2 250 Czytelników
Pin It