Rocznica Sierpnia ’80

czerwiec '09 109

W latach osiemdziesiątych dzisiejsze pokolenie dorosłych było naocznym świadkiem narodzin „Solidarności”. Właściwie  każdy z nich ma w swoim życiorysie jakąś „cegiełkę”, którą dołożył w budowanie legendarnego Sierpnia ’80.

W naszej pamięci pozostaną niezatarte obrazy strajkujących stoczniowców, determinacji Wałęsy, Walentynowicz, Gwiazdy, Kuronia, Michnika i innych. Pamiętam ten czas, niespokojne dni sierpnia, które pomimo dramaturgii wydarzeń niosły w społeczeństwie jednak nadzieję. Wobec komunistycznych władz stawiano 21 postulatów brzmiące na owe czasy rewolucyjnie. Szczerze mówiąc mało kto wierzył w powodzenie. Jednak komuniści partyjni mając „sznur na karku” podpisali ze strajkującymi porozumienie i to był szok dla nas wszystkich i jednocześnie wielkie zwycięstwo. Nasze wspólne, całego narodu!

Obrazy z tamtych dni nie zniknęły z pamięci, wręcz odwrotnie. Co jakiś czas powracają wspomnienia, kiedy zbliża się rocznica Sierpnia ’80. Zawsze myślę o społeczeństwie, tych „maluczkich”, co na swoich stanowiskach pracy wspierali powstający ruch solidarnościowy lat 80. Historia nie byłaby prawdziwa, gdyby nie obejmowała rzetelnej wiedzy o stanie świadomości historycznej tamtego czasu. To nasze wspólne zadanie – pokolenie lat 80 – by zadbano o szerzenie i propagowanie poprawnej wiedzy o tamtym czasie na podstawie relacji świadków zdarzeń i faktów.

Rok 1980, to rok przełomu, który zapoczątkował zmiany ustrojowe. W naszych umysłach i sercach rodziła się wtedy solidarność z Międzyzakładowym Komitetem Strajkowym. Jakaż to była mobilizacja do działania! W całym kraju rozpoczęło się pospolite ruszenie, rodziło się ogromne zaplecze społeczne, wzmacniające naszych przywódców, dodające im skrzydeł do działania. O tym rzadko się dzisiaj wspomina.

Cóż wart byłby przywódca bez zaplecza społecznego? Tylko wtedy może liczyć na powodzenie zadania, jakiego się podjął – zmian. Niesprawiedliwością  byłoby, gdyby dawni przywódcy „Solidarności”, a dzisiejsi politycy czcili pamięć tylko własną  zapominając o tych na dole, o zwykłych obywatelach.

A zapomnieli!

Jako społeczeństwo w tym przełomowym okresie zdaliśmy egzamin celująco i trzeba o tym przypominać po stokroć razy!

Kiedy 15 listopada 1989 roku ówczesny prezydent Polski Lech Wałęsa przemawiał w Kongresie USA, zaczął swoje przemówienie od słów: „My naród!” Reakcja była zaskakująca. Wszyscy kongresmeni poderwali się z krzeseł i na stojąco bili brawa, oddając Polakom hołd i cześć! Nam, wszystkim Polakom, całemu narodowi!

Dlatego uparcie upominam się o pamięć i przypominanie roli, jaką odegrało całe polskie społeczeństwo w okresie transformacji ustrojowej! Bez poparcia na dole, nasi przywódcy byliby mało znaczącym epizodem w historii. Nie byłoby „Solidarności” i dzisiejszej nowoczesnej Polski, gdyby nie nasza siła, składająca się z pojedynczych obywateli, grup społecznościowych, inteligencji, robotników, ludzi kultury,  dziennikarzy.

Krystyna Koziewicz

CO NAM ZOSTAŁO Z SOLIDARNOŚCI ’80? To pytanie skierowałam do Polaków w Berlinie

EWA: SŁOWO, SYMBOL i CEL DZIAŁANIA

KRYSTYNA: W roku 1980 walczyliśmy z partyjnym interesem w imię dobra publicznego. Dzisiaj toczy sie walka w interesie partyjnym, nie publicznym! Co za paradoks…

c.d. nastąpi….

Komentarze

komentarzy


Artykuł przeczytało 1 728 Czytelników
Pin It