Archiwum Polonii i Polaków

Wizytówka Polonii i Polaków w Niemczech

Zbieractwo to moja pasja, która trwa już od najmłodszych lat. Już jako młoda panienka aktywnie uczestniczyłam w życiu społeczno – kulturalnym, z których gromadziłam namiętnie ulotki z oglądanych filmów, wystaw, koncertów, katalogi, widokówki miast oraz zwiedzanych zabytków. Zgromadzone pamiątkowe gadżety miały dla mnie ogromne znaczenie dla jakości życia, nadawały smak i stanowiło źródło osobistej przyjemności.

Od kiedy jestem w Berlinie nadal to czynię, nawet z jeszcze większą pasją, zwłaszcza z polonijnej aktywności, a więc: flyery, ulotki, wydruki, publikacje książkowe, leksykony, także zaproszenia z wydarzeń, plakaty, zdjęcia, w których zazwyczaj osobiście brałam udział. Zawsze towarzyszy mi też aparat fotograficzny, który wiernie oddaje realia zdarzeń w szerokiej gamie barw i odcieni, które zarejestrował obiektyw. „Zatrzymany czas” przyciąga uwagę i wzbogaca wiedzę o Polakach żyjących w Berlinie, w ten sposób wiedza ta na stałe wchodzi do pamięci zbiorowej. To świadectwa mojej energii życiowej, bo kiedy coś robisz czujesz, że żyjesz pełnią życia. Nie ma miejsca na nudę, własne zainteresowania zajmują wiele czasu, ile mieści się radości, fascynacji, wiedzy wie tylko ten, kto żyje z pasją.

Ogromną przyjemność sprawia mi powracanie do minionych wydarzeń, by powspominać, odśwież pamięć przeglądając zbiory. Co jakiś czas spoglądam z sentymentem na zdjęcia, w takich chwilach relaksuję się i wspominam, że się widziało, przeżyło, spotkało znaną osobę ze świata kultury, biznesu, polityki. Sporo się tego nazbierało podczas 32 – letniego pobytu w Berlinie. Lata lecą, człowiek się starzeje, nadszedł zatem najwyższy czas, by coś z tym zbiorem zrobić? Nie doczekałam się z prawdziwego zdarzenia archiwum polonijnego ani w Berlinie, ani w innym miejscu Niemiec. Po prostu, Polonia nie ma lokali własnych, jak Domy Polskie na Ukrainie, Białorusi czy Litwie.

Owszem, był w Opolu Klub Poloniki Niemieckiej prowadzony przez Panią Profesor Marie Kalczyńską, Leonarda Paszka oraz mojego skromnego udziału. Niestety, zbył się ku naszej rozpaczy. Ówczesna dyrektorka Instytutu Śląskiego w Opolu nakazała wynieść się i opuścić pomieszczenia, w których nagromadzono ogromny dorobek literacki, publicystyczny Polonii niemieckiej. Było to jedyne świadectwo na zróżnicowany obraz przeszłości Polonii i Polaków w Niemczech.

Miasto Opole obiecało nowe pomieszczenia, nawet Pani urzędniczka z Urzędu Marszałkowskiego mocno się zaangażowała, takie przynajmniej robiła wrażenie w obecności prof. Marii Kalczyńskiej i mojej. Niestety, okazało się, że za biurkiem był to już inny człowiek.

Profesor Maria Kalczyńska to wybitny naukowiec o niezłomnej determinacji w ratowaniu i ochronie dorobku kulturowego wytwarzanego w Niemczech, kobieta z pasją zajmująca się biografistyką polonijną. Szczególnie chodziło jej o intelektualne kręgi Polaków oraz media polonijne pielęgnujące tożsamość narodową w zróżnicowanym społeczeństwie niemieckim. Zgromadzona wiedza w licznych opracowaniach profesor Kalczyńskiej to przecież wiarygodny obraz Polaków i bezcenne źródło informacji na ich temat. To ślady aktywności polskich elit i instytucji w Berlinie, które zostały udokumentowane, zatrzymane i przechowane w moich walizkach z myślą o przyszłych pokoleniach.

Karina Garsztecka i Ewa Maria Slaska

Żeby się nie zmarnowało to, co przez wiele lat z pietyzmem chroniłam postanowiłam przekazać moje prywatne polonijne do archiwum Wydziału Badań Wschodnioeuropejskich na Uniwersytecie w Bremie, które prowadzi Karina Garsztecka. Od chwili założenia placówki badawczej w 1982 roku w archiwum gromadzone są dokumenty i obiekty szeroko pojętej kultury niezależnej z Europy Wschodniej, które powstały w niezależnym obiegu wydawniczym.
Kolekcje zawierają pisma, fotografie i dzieła sztuki osób zaangażowanych w ruchy obrony praw człowieka, pisarzy, artystów, naukowców oraz druki ruchów opozycyjnych i niezależnych z Polski, był
ej Czechosłowacji i NRD oraz Węgier. Zbiory biblioteczne liczące ok. 50 000 tomów obejmują literaturę z dziedziny nauk humanistycznych i społecznych z Europy Wschodniej i Środkowo-Wschodniej po roku 1945/1953.

Cieszę się, że w końcu moje zbieractwo zostało dostrzeżone w Bremen, a nie w Berlinie, Monachium czy Bochum. To zasługa Ewy Marii Slaskiej, która ma szerokie kontakty z instytucjami zajmującymi się naukowo dorobkiem Polaków na emigracji. Prawdę powiedziawszy w pewnym momencie zwątpiłam, że znajdzie się ktoś, komu będzie zależało na materiałach, które mają archiwalną wartość.

Na chwilę obecną moje małe archiwum zajmie godne miejsce i poniekąd dostanie drugie życie polegające na przekształceniu informacji analogowej na postać cyfrową. To, co już się zdarzyło, żyło raz przez określony czas, więcej się nie powtórzy! Będzie żyło w innej formie cyfrowej. Takie teraz mamy czasy!

 

Moje archiwum polonijne już w Bremen. Na zdjęciu: Karina Garsztecka

Natalia Michalski – studentka przegląda materiały archiwalne z Berlina

Komentarze

komentarzy


Artykuł przeczytało 1 379 Czytelników
Pin It